Data: 11/09/2007
Pierwsi (jeszcze przed czasem) zjawili się na miejscu zbiórki Duży Grzegorz z Pawłem. Na 3 minuty przed godziną "zero" przybyli (co jest widoczne na zdjęciu) Piotrek z Tomkiem.
Data: 11/09/2007
Mimo że zabraliśmy wiele artykułów nie tylko pierwszej potrzeby (suszarki do włosów, żele pod prysznic oraz stroje wieczorowe) bez problemu zapakowaliśmy wszystko do przepastnego bagażnika.
Data: 11/09/2007
Jednak najistotniejszą czynnością było zlokalizowanie piwa...
Data: 11/09/2007
... i oddzielenie schłodzonych puszek od tych z jeszcze niewłaściwą temperaturą.
Data: 11/09/2007
Paweł jeszcze dość spokojnie obserwuje nasze nieporadne grzebanie w plecakach, torbach i pakunkach.
Data: 11/09/2007
Wreszcie podstawowy zestaw podróżny został wybrany
Data: 11/09/2007
Piotrek skrupulatnie sprawdza zestaw podróżny. Zbyt częste jego używanie (zestawu) doprowadziło nas dwukrotnie do rozpaczliwego stanu pęcherza.
Data: 11/09/2007
Harnaś. Piwo po Zbóju. Harnasie po bokach, Zbój w środku.
Data: 11/09/2007
Spod Solca podjechaliśmy po Małego Grzesia i przed wyruszeniem w dalszą drogę zrobiliśmy sesję fotograficzną w samochodzie. Na pierwszy ogień poszedł Paweł dzielnie dzierżący kierownicę swego Fiata
Data: 11/09/2007
Grześ prezentujący swe nieciągłości fryzury. Obok Piotrek z Tomkiem w pełni przygotowani do czynności lubieżnych.
Data: 11/09/2007
Grzegorz nadal bezskutecznie szukający portu dla swego pasa bezpieczeństwa. Czyżby w naszym lubieżnym towarzystwie nie czuł się bezpiecznie ?
Data: 11/09/2007
Niezwykle lubieżny uśmiech Piotra spowodowany niezwykłą bliskością Grzegorza.
Data: 11/09/2007
Próbujący zarazić pozostałych swym stoickim spokojem Duży Grzegorz
Data: 11/09/2007
Paweł przed podróżą zaaplikował sobie sporą dawkę antidotum i jak widać nie został zarażony.
Data: 11/09/2007
Picie piwa przez Tomka i Piotra miało dla nich bardzo nieciekawe skutki w postaci upierdliwego parcia na pęcherz. Po długich namowach Paweł z Dużym Grzesiem zgodzili się zatrzymać aby ulżyć co poniektórym. Niestety Piotr niewiele wyniósł z tej lekcji i spożywał dalej, co odczuł dość boleśnie...
Data: 11/09/2007
Na stacji w Kazimierzu. Kupiliśmy tam chipsy, których i tak nikt nie zjadł...
Data: 11/09/2007
Po odnalezieniu (zupełnie przypadkiem) naszej kwatery przystąpiliśmy do przygotowywania kolacyjki. Piotrek przygotowywał ją swym wskazującym palcem
Data: 11/09/2007
Kiełbaski, paróweczki już gorące, ogóreczki, pieczywo, piwko jest. Tomato-Man w postaci Grzesia kończy przygotowywanie sałatki z pomidorów.
Data: 11/09/2007
Paweł sprawiedliwie rozdzielał kiełbaski i paróweczki.
Data: 11/09/2007
Kanapeczki z pasztetem również miały wielu zwolenników.
Data: 11/09/2007
Krótka lekcja kolacjowania: W taki sposób nabijamy pokarm na widelec...
Data: 11/09/2007
... tak konsumujemy (lekko odchyleni w tył, z przymrużonymi oczami aby przekonać gospodarza że nam smakuje)...
Data: 11/09/2007
... a to po kolacji...
Data: 11/09/2007
Suplement: można potrawę solić lub pieprzyć (ewentualnie robić to jednocześnie, jak na zdjęciu).
Data: 11/09/2007
Podczas jedzenia nie zapominamy o wyćwiczonym wcześniej uśmiechu mającym imitować nasze zadowolenie ze wspólnie spędzonego czasu.
Data: 11/09/2007
Po spożyciu pokarmu popijamy (z kartonu do szklanki i z szklanki do gardła).
Data: 11/09/2007
Po kolacji czas na nocne Polaków rozmowy przy piwku.
Data: 11/09/2007
Około północy zaczęli odpadać kolejni uczestnicy rozmów. Ostatni zawodnik (Piotr) padł po drugiej.
Data: 11/09/2007
Sobotni ranek nadszedł bardzo niespodziewanie (równie niespodziewane było nadejście Grzegorza z aparatem).
Data: 11/09/2007
Lubieżna mina może świadczyć jedynie o lubieżnych snach. Czyżby był to sen o Grzegorzu ?
Data: 11/09/2007
Tomek jeszcze niezupełnie obudzony próbuje bezskutecznie założyć spodnie. Spodnie są w tej materii niezwykle oporne.
Data: 11/09/2007
Grzegorz popijający poranną herbatkę na tarasie przed naszymi pokojami.
Data: 11/09/2007
Minęło pięć minut... sytuacja jakby się nie zmieniła.
Data: 11/09/2007
Poranek zaczęliśmy od wspólnego kolejarza. Piotr w roli lokomotywy, Tomek jako węglarka, Paweł w roli wagonu pocztowego...
Data: 11/09/2007
Zmywanie po wczorajszej kolacji. Leniący się poprzedniego dnia Piotr zmywa donoszone statki.
Data: 11/09/2007
Entuzjastycznie nastawiony do zmywania Piotrek w swych równie entuzjastycznych czerwonych galotkach.
Data: 11/09/2007
Śniadanie postanowiliśmy zjeść na tarasie w strumieniach październikowego słońca.
Data: 11/09/2007
Paweł zajmował się nakrywaniem do stołu, w tle Grześ z Tomkiem w roli krojniczych pieczywa, serów, mięsiwa oraz pomidorków.
Data: 11/09/2007
Przy śniadaniu. Po posiłku krzywa naszego samopoczucia osiągnęła wartość maksymalną.
Data: 11/09/2007
Mały Grześ zdający dokładną relację z wczorajszego wieczoru i dzisiejszego poranka.
Data: 11/09/2007
Mijały minuty...
Data: 11/09/2007
Nie ma już ciasteczek ???
Data: 11/09/2007
Pierwszym etapem naszej sobotniej pieszej wyprawy był znajdujący się po drodze zniszczony podczas wojny cmentarz żydowski. Większość zrujnowanych nagrobków zostało wmurowane w pamiątkową ścianę.
Data: 11/09/2007
Ocalały jedynie nieliczne nagrobki.
Data: 11/09/2007
Ogólne wrażenie zniszczenia i zapomnienia było dość przygnębiające.
Data: 11/09/2007
Naturalnie każda dziura i zagłębienie musiało być przez nas dokładnie splądrowane.
Data: 11/09/2007
Bardzo skrupulatnie badaliśmy każde załamanie w murze.
Data: 11/09/2007
Nagrobki były piękne i można by godzinami podziwiać kunszt twórców.
Data: 11/09/2007
Niestety napięty plan tego dnia nie pozwolił nam na dłuższy postój.
Data: 11/09/2007
Jeszcze tylko rzut za ścinę, gdzie pozostały jeszcze pojedyncze niezniszczone groby.
Data: 11/09/2007
Pojedyncze groby wynurzające się zza drzew robiły niesamowite wrażenie.
Data: 11/09/2007
Po wielokrotnych konsultacjach miedzy nami, z mapą, oraz Tubylcami obraliśmy jedynie słuszny kierunek i ruszyliśmy do wąwozu.
Data: 11/09/2007
Po drodze zaciekawiły nas promienie słoneczne przebijające się przez dym wśród drzew, co wydało nam się godnym obiektem do fotografowania.
Data: 11/09/2007
Po użyciu jakiegoś magiczno-losowego filtru (o którym nawet nie wiedzieliśmy) uzyskaliśmy ciekawe zazielenienie części fotografii.
Data: 11/09/2007
W drodze do wąwozu. Schodziliśmy z drogi jedynie autokarom.
Data: 11/09/2007
A właściwie to tylko jednemu autokarowi, który mijał nas co najmniej 6 razy w różnych kierunkach. Na końcu okazało się, że też szukał tego samego wąwozu.
Data: 11/09/2007
"Nie dotyczy rolników". Przed wejściem do wąwozu.
Data: 11/09/2007
Odczekaliśmy chwilę, co by wycieczka z autobusu pocwałowała w górę. Po chwili mogliśmy przystąpić do dewastacji.
Data: 11/09/2007
Podziwiając piękno tego nietypowego wąwozu wolno posuwamy się do przodu w poszukiwaniu kolejnego korzenia na który można by wejść.
Data: 11/09/2007
I jest kolejny korzeń. Łażenie po nim sprawiało nam dużo radości.
Data: 11/09/2007
Wejść to jedno, ale zejść to już zupełnie inna bajka...
Data: 11/09/2007
I spacerkiem (z częstymi nieuzasadnionymi postojami) przemieszczamy się dalej w górę wąwozu.
Data: 11/09/2007
Widok jaki ukazał się nam za kolejnym zakrętem.
Data: 11/09/2007
Jak będzie widać na kolejnych zdjęciach wszyscy z nas zaczęli wracać do pierwotnych form bytowania.
Data: 11/09/2007
Tak, to jest to co tygrysy lubią najbardziej.
Data: 11/09/2007
Każde z napotkanych drzew musiało być choć przez chwilę przez nas zamieszkałe.
Data: 11/09/2007
Po prostu aż trudno było się oprzeć...
Data: 11/09/2007
I temu drzewu też nie darowaliśmy.
Data: 11/09/2007
A teraz zdjęcia porównawcze zrobione w tym samym miejscu. Jako pierwsze (gdyby ktoś nie zauważył) zdjęcie zrobione pionowo.
Data: 11/09/2007
A to drugie zdjęcie (dla niezorientowanych podajemy, że zostało zrobione poziomo).
Data: 11/09/2007
W pozycjach na wpół horyzontalnych z trudem mozolnie pniemy się w górę wąwozu.
Data: 11/09/2007
Zdjęcie zrobione troszkę za wcześnie. Nawet nie zdążyliśmy się wszyscy odwrócić, o wypięciu już nie wspominając.
Data: 11/09/2007
Ostatnia prosta, trochę żal było wychodzić.
Data: 11/09/2007
Wąwóz korzeniowy bardzo nam się podobał i pragniemy go polecić każdemu kto wybierze się do Kazimierza.
Data: 11/09/2007
Po wyjściu czas na piwko, oraz konfrontację mapy i dokładne ustalenie naszej pozycji.
Data: 11/09/2007
Musieliśmy również odszukać szlak. Widzimy Tomka podczas poszukiwań.
Data: 11/09/2007
Doszliśmy do końca wąwozu z tablicą informacyjną na jego temat.
Data: 11/09/2007
Właściwie jedynym drobnym zaskoczeniem było to , że wąwóz nazwano dołem. Ale cóż, co kraj to obyczaj.
Data: 11/09/2007
Do Wisły postanowiliśmy zejść wąwozem Norowym (również zwanym lokalnie dołem). Paweł w roli podpórki, co by tablica się nie przewróciła.
Data: 11/09/2007
Na początku wąwozu Piotrek z Tomkiem oznaczyli teren.
Data: 11/09/2007
W przeciwieństwie do poprzedniego wąwozu ten był dość stromy i ciemny (przypominał małe dolinki górskie).
Data: 11/09/2007
I małpa hop na drzewo.
Data: 11/09/2007
Muzeum przyrodnicze z eksponatami.
Data: 11/09/2007
Dotarliśmy nad Wisłę na słynną promenadę. No i tu dopiero chłopaki z aparatami się rozpstrykali.
Data: 11/09/2007
Proponujemy znaleźć 5 szczegółów różniące to zdjęcie od poprzedniego.
Data: 11/09/2007
Jeżeli zaś chodzi o to zdjęcie to podamy NDCz (Naszym Drogim Czytelnikom) pierwsze dwie różnice: zdjęcie było robione innym aparatem przez innego fotografa.
Data: 11/09/2007
A teraz ogromny szok dla oglądających: zdjęcie przedstawiające zupełnie inny fragment Wisły (dokładnie to aparat został obrócony o około 90 stopni).
Data: 11/09/2007
Niektóre Panie z naszej Grupy postanowiły zażyc kąpieli słonecznej.
Data: 11/09/2007
Wisła, a na Wiśle barki. Nic dodać, nic ująć.
Data: 11/09/2007
Ponieważ był już najwyższy czas, jak i miejsce sprzyjające przysiedliśmy na kontrolne piwko. Jedynie Paweł z niewiadomych przyczyn zakupił puszkę coli, co było do wieczora szeroko komentowane w naszym gronie.
Data: 11/09/2007
Przez dłuższą chwilę delektowaliśmy się piwkiem, słońcem oraz naszym miłym towarzystwem.
Data: 11/09/2007
Ciekawa poznawczo koszulka Grzesia. Jednak Grześ nie stanął na wysokości zadania i stanu zagrożenia nie osiągnął. Może na następnym wyjeździe się poprawi ?
Data: 11/09/2007
Tomek skrupulatnie liczący ilość kalorii jaką może jeszcze przyswoić tego dnia. A może po prostu sobie pofolgować...
Data: 11/09/2007
Idziemy dalej wzdłuż Wisły do opuszczonych kamieniołomów na trochę wspinaczki.
Data: 11/09/2007
Doszliśmy do kamieniołomów. Teraz pozostaje "tylko" wdrapać się na samą górę.
Data: 11/09/2007
Niezidentyfikowany obiekt w ręku Tomka. Po krótkich rozważaniach natury metafizycznej uznaliśmy to za zgniłe strusie jajko.
Data: 11/09/2007
Piotr, wygłodniały wspinaczki, raźno ruszył do góry uzyskując już na starcie dużą przewagę nad resztą peletonu.
Data: 11/09/2007
Po pokonaniu pierwszego uskoku Piotrek zastanawia się nad dalszą trajektorią ruchu.
Data: 11/09/2007
Tomek również z dużym entuzjazmem rozpoczął nabieranie wysokości.
Data: 11/09/2007
Początek był w miarę łatwy, schody zaczęły się później.
Data: 11/09/2007
Grzegorz naciągnął plecak i zaatakował podejście.
Data: 11/09/2007
Chwilkę zajęło mu wybranie odpowiedniego miejsca na podejście.
Data: 11/09/2007
Piotrek z Tomkiem przed ostatnim, najbardziej stromym podejściem.
Data: 11/09/2007
Wspinający się Paweł dużą wagę przywiązywał do utrzymywania idealnej równowagi.
Data: 11/09/2007
Jak widać do wspinaczki wybraliśmy ścianę północną.
Data: 11/09/2007
Niewątpliwie największą trudnością były osuwające się kamienie i właściwie brak stabilnego podłoża.
Data: 11/09/2007
Piotrek osiągnął już 2/3 planowanej wysokości, Tomek wciąż szuka odpowiedniego podparcia.
Data: 11/09/2007
"Elo Grześ mnie kukają, w dole siem ustawiłem i na melanż czaję yo yo..."
Data: 11/09/2007
Paweł na najtrudniejszym kawałku naszego szlaku.
Data: 11/09/2007
Mały Grześ, a właściwie jego plecak nieśmiało wystający zza skał.
Data: 11/09/2007
Duży Grześ prezentujący swą oryginalną czapeczkę 'adidas' od góry.
Data: 11/09/2007
Grzegorz nieszczęśliwie zasłaniający dużo bardziej interesujący krajobraz.
Data: 11/09/2007
Pierwsze wzniesienie zdobyte, teraz to już bułka z masłem.
Data: 11/09/2007
Mały Grzegorz stanowiący naturalne przedłużenie czerwono-listnych krzaków.
Data: 11/09/2007
Grzegorz podczas ostatniego podejścia malowniczo wkomponowany w skały.
Data: 11/09/2007
Ostatni w kolejności Grzegorz pokonuje najtrudnieszy odcinek.
Data: 11/09/2007
Panoramka z góry w kierunku przeprawy promowej.
Data: 11/09/2007
A tędy właśnie wchodziliśmy.
Data: 11/09/2007
Paweł w połowie ostatniego podejścia, a poniżej Piotr z Grzegorzem deliberują o sprawach najwyższej wagi.
Data: 11/09/2007
I witamy kolejnego zawodnika na górze.
Data: 11/09/2007
Dwa Grzesie w dole - jeden podchodzący, drugi przygotowujący się mentalnie do pokonania ostatnego podejścia.
Data: 11/09/2007
Pierwszy z Grzesi już dochodzący do obuwia Piotra.
Data: 11/09/2007
I zamykający tym razem stawkę reprezentant drużyny adidasa rozpoczyna wspinaczkę.
Data: 11/09/2007
Chwila dla fotoreporterów - szeroki błyszczący uśmiech i można iść dalej.
Data: 11/09/2007
Widok z góry na przeprawę promową i ledwie widoczne w oddali ruiny zamku w Janowcu, które to zwiedzimy następnego dnia.
Data: 11/09/2007
Widok na kamieniołom troszkę z boku.
Data: 11/09/2007
Zajmujący zbyt dużą powierzchnię zdjęcia Piotr, wyraźnie czymś zawstydzony lub polujący na zwierzynę zamieszkującą okoliczną trawę (niepotrzebne skreślić).
Data: 11/09/2007
Tym razem zupełnie nieudane zdjęcie - krajobraz zasłonięty w prawie 100 procentach.
Data: 11/09/2007
Zdecydowanie najlepsze zdjęcie z tego wyjazdu.
Data: 11/09/2007
Pierwsze zdjęcie naszej całej Grupy na górze, niezbyt udane ze względu na prawie niewidocznego małego Grzesia.
Data: 11/09/2007
Tym razem wszyscy są widoczni i wyglądają na tyle durnie, iż uznajemy to zdjęcie za wybitnie udane.
Data: 11/09/2007
Wypadałoby zejść na dół. Jednak ta droga nie wydaje się dobrym rozwiązaniem (choć za chwilę jeden z nas przetestuje czy nadaje się ona do wejścia).
Data: 11/09/2007
Wybraliśmy zdecydowanie łagodniejsze zejście, które jak widać nie sprawiało nam żadnych problemów.
Data: 11/09/2007
Jednakże Piotr, mający niedosyt wspinaczki (wszak nie bywał z nami ostatnimi czasy w górach), postanowił wejść drogą, która wydawała nam się niemożliwa do zejścia.
Data: 11/09/2007
W oczekiwaniu na Piotra oddawaliśmy się różnym zabawom i przyjemnościom (Tomek się bawi, a Grzesiowi jest przyjemnie).
Data: 11/09/2007
A Piotr piął się coraz wyżej i wyżej...
Data: 11/09/2007
Finałowe podejście. Jeśli nie zleci w przeciągu najbliższych 30 sekund to wejdzie.
Data: 11/09/2007
Ostatni kawałek, który mu został nie był łatwy do pokonania.
Data: 11/09/2007
Finałowe podejście. Jeśli nie zleci w przeciągu najbliższych 30 sekund to wejdzie.
Data: 11/09/2007
Poczekaliśmy aż Piotr zejdzie i ruszyliśmy deptakiem nad Wisłą z powrotem do Kazimierza.
Data: 11/09/2007
Poczekaliśmy aż Piotr zejdzie i ruszyliśmy deptakiem nad Wisłą z powrotem do Kazimierza.
Data: 11/09/2007
Następnym celem naszej wyprawy były ruiny zamku w Kazimierzu widoczne na zdjęciu.
Data: 11/09/2007
Następnym celem naszej wyprawy były ruiny zamku w Kazimierzu widoczne na zdjęciu.
Data: 11/09/2007
I ostatnim punktem przed częścią artystyczną były Trzy Krzyże ledwie widoczne na fotce.
Data: 11/09/2007
Na pierwszym planie zamek w pełnej krasie, za nim budowla niewiadomego pochodzenia i przeznaczenia.
Data: 11/09/2007
Widoczna część wieży służącej kiedyś jako punkt nawigacyjny dla statków na Wiśle. Jądrem systemu naprowadzania okrętów było ognisko palone każdej nocy.
Data: 11/09/2007
Zamek i wieża z daleka, aby nabrać odpowiedniego dystansu do całokształtu.
Data: 11/09/2007
Trzy Krzyże z innego ujęcia, tak niefortunnie dobranego, że akurat ich nie widać.
Data: 11/09/2007
Ruiny zamku górujące nad dachami Kazimierza.
Data: 11/09/2007
Ruiny zamku z bliższej odległości zeszpecone linią wysokiego napięcia.
Data: 11/09/2007
Zbyt przeciążona brama jęcząca pod naszym jarzmem.
Data: 11/09/2007
Dla zainteresowanych krótka historia zamku.
Data: 11/09/2007
Nieco zagubiony rycerz Paweł w poszukiwaniu swego giermka na dziedzińcu zamkowym.
Data: 11/09/2007
Widok na odciążona już bramę zamkową.
Data: 11/09/2007
Największy zachowany fragment murów zamku kazimierzowskiego.
Data: 11/09/2007
Na tarasie widokowym, jak łatwo się domyślić oglądamy widoki.
Data: 11/09/2007
Tradycyjne ujęcie z punktu widokowego na Wisłę i zabudowania Kazimierza.
Data: 11/09/2007
Wyginanie ( w wykonaniu Grzegorza i Piotra) i tak już wygiętej barierki. Paweł tym razem nie biorący udziału w dewastacji.
Data: 11/09/2007
Chłopaki do końca nie mogli darować biednej barierce. Czymże ona im zawiniła ?
Data: 11/09/2007
Jedno z zamkowych okien z niezamkową zawartością.
Data: 11/09/2007
Czatujący za winklem Paweł i nic nie robiący sobie z tego Piotrek.
Data: 11/09/2007
Mijają minuty, Paweł czatuje nadal... Niestety nic tego dnia nie upolował.
Data: 11/09/2007
Trwają trudne i długie negocjacje: kto ma wskoczyć pierwszy.
Data: 11/09/2007
Po ustaleniu stanowisk usiedliśmy na tych stanowiskach i tak powstało to zdjęcie.
Data: 11/09/2007
Wychodzimy z zamku z zamiarem udania się na wieżę widoczną w tle.
Data: 11/09/2007
Jak zwykle nudzący się bardzo szybko Grzegorz oczekiwał na nas rozpierając się bezwstydnie na ławce, czym zawstydził siedzącą obok przedstawicielkę płci pięknej.
Data: 11/09/2007
W drodze na wieżę zatrzymaliśmy się na herbatkę, kanapeczki i czekoladkę (była możliwość wyboru). Wszyscy w napięciu czekają na wybór Grzegorza.
Data: 11/09/2007
Piotr już popija, a Grzegorz wciąż wybiera kolejność: kanapeczka czy herbatka ? A może razem ?
Data: 11/09/2007
Zniecierpliwiony przedłużającą się herbatką Paweł przestępuje z nogi na nogę przed pamiątkowym głazem.
Data: 11/09/2007
Dla zaciekawionych: historia wieży.
Data: 11/09/2007
Nieostra barierka z mało dekoracyjnymi elementami w postaci Grzesia, Piotrka i Tomka.
Data: 11/09/2007
Ta sama barierka z tymi samymi elementami dekoracyjnymi. Poprawienie ostrości zdjęcia zdecydowanie obniża dekoracyjność wyżej wspomnianych elementów.
Data: 11/09/2007
Na wieży pierwszymi uwiecznionymi rzeczami były nasze plecaki.
Data: 11/09/2007
Zdjęcie plecaka Grzesia z boku. Zarówno reszta Grzesia, jak i frontalne ustawienie Tomka zdecydowanie obniżają estetykę ujęcia.
Data: 11/09/2007
Zdjęcie zamku z wieży z pierwszego aparatu.
Data: 11/09/2007
Zdjęcie zamku z wieży z drugiego aparatu.
Data: 11/09/2007
I jeszcze jedno zdjęcie zamku z wieży, aby lepiej zapadło w pamięć.
Data: 11/09/2007
Tomek skrupulatnie wybierający strategiczny cel naszej dalszej wędrówki - restaurację.
Data: 11/09/2007
Ale przed celem strategicznym zrealizujemy cel taktyczny - zdobycie Góry Trzech Krzyży. A na zdjęciu Wisła.
Data: 11/09/2007
Tym razem również Wisła, w odróżnieniu od poprzedniego to zdjęcie zrobiono w kierunku Puław.
Data: 11/09/2007
Jeszcze tylko pożegnalne spojrzenia i czas ruszać dalej.
Data: 11/09/2007
Ale przed celem strategicznym zrealizujemy cel taktyczny - zdobycie Góry Trzech Krzyży. A na zdjęciu Wisła.
Data: 11/09/2007
Grzesie w pełni przygotowani do opuszczenia wieży.
Data: 11/09/2007
Mimo naszych dużych gabarytów udało się przecisnąć przez wąskie schody.
Data: 11/09/2007
Rynek Kazimierza Dolnego zrobiony z Góry Trzech Krzyży.
Data: 11/09/2007
Niewielkie zbliżenie na ów rynek.
Data: 11/09/2007
Trzy Krzyże na Górze.
Data: 11/09/2007
Podczas odczytywania starych i nowych inskrypcji.
Data: 11/09/2007
I dla urozmaicenia ponownie rynek w Kazimierzu.
Data: 11/09/2007
Środkowy Krzyż zaatakowany przez szarańczę.
Data: 11/09/2007
Trzy Krzyże i szarańcza w pełnej okazałości.
Data: 11/09/2007
Trwa narada sztabowa nad kierunkiem naszego dalszego uderzenia.
Data: 11/09/2007
Ludzie przychodzą i odchodzą...
Data: 11/09/2007
... a nasza sztabowa narada trwa...
Data: 11/09/2007
Po burzliwej dyskusji ustaliliśmy, że jesteśmy głodni i wydaliśmy zarządzenie o zrobieniu dwóch zdjęć (to jedno z nich) i natychmiastowego odwrotu celem uzupełnienia materiałów strategiczno-pędnych.
Data: 11/09/2007
To drugie zdjęcie wykonane podczas naszego zejścia w rytmie burczących brzuchów.
Data: 11/09/2007
Grzegorz odlatujący na miotle i Tomek napastujący właścicielkę wyżej wymienionego pojazdu. Zajście miało miejsce pod arkadami na rynku.
Data: 11/09/2007
Chłopaki z Wielkim Kogutem.
Data: 11/09/2007
"Jednego, czy dwa dziki ?", głośno zastanawiał się Piotr.
Data: 11/09/2007
"Czy aby nie zabraknie dzików ?", zamyślił się Tomek.
Data: 11/09/2007
Po napełnieniu żołądków poszliśmy na rynek celem wspólnego uwiecznienia się pod studnią. Niestety w kadrze zmieścił się tylko Tomek.
Data: 11/09/2007
Paweł zdaje dokładną relację ze swych nędznych męskich wybryków.
Data: 11/09/2007
Przez chwilę chodząc zupełnie bez sensu (ruchy Browna) szukaliśmy odpowiedniego miejsca na rozpoczęcie nocnych Polaków rozmów przy chmielowym nektarze.
Data: 11/09/2007
Piwo Perła doskonale nadawało się do rozpoczęcia naszych rozważań.
Data: 11/09/2007
Grzegorz z dużą nieśmiałością rozważał swój kufelek.
Data: 11/09/2007
W miarę upływu czasu na stół wjeżdżały kolejne pociągi dla dzieci (czytaj kolejki).
Data: 11/09/2007
Paweł w oczekiwaniu na kolejne piwko. Tego dnia prezentował doskonałą formę dróżniczą.
Data: 11/09/2007
W pełni zakapturzony Grzegorz zaproponował przenosiny do wewnętrznych pomieszczeń pubu.
Data: 11/09/2007
Propozycja przeszła jednogłośnie i już za chwilę siedzieliśmy w przytulnym ciepełku nadal popijając (niektórzy skusili się na grzane winko) i gaworząc rozkosznie.
Data: 11/09/2007
Tematyka gaworzenia była różnorodna, lecz wymowa zaczęła minimalnie szwankować.
Data: 11/09/2007
Od tematów lekkich przechodziliśmy do rzeczy coraz poważniejszych.
Data: 11/09/2007
I dotarliśmy do problemu najtrudniejszego: gdzie pojedziemy za rok.
Data: 11/09/2007
Dyskusja bardzo się ożywiała w miarę padania coraz śmielszych propozycji.
Data: 11/09/2007
W końcu udało się wypracować porozumienie i połączyła nas wspólna wyjazdowa idea (nie mająca nic wspólnego z siecią telefonii komórkowej).
Data: 11/09/2007
Zatem pozostało dokończyć piwka (opieszały jak zwykle Piotr miał najwięcej do dokończenia) i wrócić do naszej kwatery, aby tam kontynuować spożywanie naszych znacznych zapasów strategicznych.
Data: 11/09/2007
Zaczęliśmy od kolacyjki, którą właściwie można by i uznać za śniadanie.
Data: 11/09/2007
Paweł przyswoił już odpowiednią ilość alkoholu i nie był w stanie kontynuować wspólnego posiłku.
Data: 11/09/2007
A my jeszcze po kanapeczce i piwku.
Data: 11/09/2007
Podczas gdy jedni oddawali się przyjemnościom jedzenia, inni oddawali się innym przyjemnościom.
Data: 11/09/2007
Poranek dnia następnego okazał się dla nas straszliwy i okrutny. Nie wiadomo również czemu nadszedł tak gwałtownie.
Data: 11/09/2007
Tegoż ranka nawet zdjęcia wychodziły bezsensowne, co widać na załączonym obrazku.
Data: 11/09/2007
Klatka z burkiem typu wilczur pilnującego całości obejścia.
Data: 11/09/2007
Widok na ogólny bałagan po wieczorno-nocnym ucztowaniu.
Data: 11/09/2007
Po przemyciu oczu wyszliśmy na taras, aby podziwiać uroki poranka.
Data: 11/09/2007
Mijają minuty, kwadranse...
Data: 11/09/2007
Po 40 minutach sytuacja generalnie nie uległa zmianie.
Data: 11/09/2007
Paweł z Grzesiem zaangażowali się w oglądanie telewzji (Paweł) i ziewanie (Grześ).
Data: 11/09/2007
Bardziej wygłodniała część naszej Grupy (w postaci Piotra i Tomka) zaczęła coraz głośniej marudzić na temat śniadania.
Data: 11/09/2007
Jednakże marudzenie o śniadanie spotkało się z kategorycznym zbesztaniem przez Grzegorza: "Teraz oglądamy Teleranek".
Data: 11/09/2007
Po obejrzeniu Teleranka przystąpiliśmy do przygotowania śniadania, które zarówno wyglądało jak i smakowało znakomicie.
Data: 11/09/2007
Apetyty dopisywały...
Data: 11/09/2007
... a w miarę jedzenia wzrastało nasze morale.
Data: 11/09/2007
Po obfitym śniadanku spakowaliśmy nasze toboły, tobołki i pakunki do przepastnego bagażnika.
Data: 11/09/2007
Nadszedł czas pożegnania z naszymi gospodarzami, którzy tym razem nie byli już tak wylewni, a to za sprawą Piotra, ale o tym na następnej stronie.
Data: 11/09/2007
Tuż po przyjeździe na pytanie gospodarzy czemu nie zabraliśmy ze sobą kobiet, Piotr beztrosko odpowiedział że jesteśmy samowystarczalni, co znacznie zmieniało wzajemne relacje. Z nieustalonych do tej pory przyczyn gospodarze (a w szczególności gospodarz) jakby nas unikali.
Data: 11/09/2007
W końcu usadowiliśmy się w samochodzie i mogliśmy przystąpić do sesji zdjęciowej.
Data: 11/09/2007
Poprzednie zdjęcie należało powtórzyć, co by uchwić lico Piotra w świetle dnia.
Data: 11/09/2007
Grzegorz jak zwykle niezadowolony z usług jakie dostarczył mu pas bezpieczeństwa (znów nie czuł się bezpiecznie w naszym lubieżnym gronie).
Data: 11/09/2007
Paweł dzielnie dzierżył kierownicę swego pojazdu.
Data: 11/09/2007
Grzegorz w swej standardowej pozie, zalotnie poruszający wąsikami.
Data: 11/09/2007
Zdjęcie zrobione specjalnie dla małżonki Pawła - Doroty, ukazujące licznik oraz prędkość przelotową naszego rydwanu: 60 km/h.
Data: 11/09/2007
Pierwszym etapem naszego niedzielnego zwiedzania był park zdrojowy w Nałęczowie.
Data: 11/09/2007
Budowa kompleksu wodnego znacząco obniżała walory estetyczne tego miejsca.
Data: 11/09/2007
Przemieszczamy się do przodu, tupiąc w nieskoordynowanym rytmie.
Data: 11/09/2007
Jak na razie płot odgradzający budowę był jedynym godnym uwagi obiektem.
Data: 11/09/2007
Dopiero jak dotarliśmy do jeziora znaleźliśmy więcej obiektów godnych naszego zainteresowania.
Data: 11/09/2007
Widok na sanatorium z usług którego na razie nie musieliśmy korzystać.
Data: 11/09/2007
Sanatorium z perspektywy mostka.
Data: 11/09/2007
Mostek z perspektywy sanatorium. Mostek jest niepusty.
Data: 11/09/2007
Ten sam niepusty mostek z perspektywy drugiego mostka.
Data: 11/09/2007
"Latarnik".
Data: 11/09/2007
Tego dnia wykazaliśmy się wysokim współczynnikiem spacerowości.
Data: 11/09/2007
Nasza trasa spacerowa zmierzała w kierunku pijalni tutejszej wody zdrowotnej.
Data: 11/09/2007
Zaczęliśmy od podziwiania fontanny i bujnej roślinności.
Data: 11/09/2007
Następnie napełniliśmy nasze plastikowe puchary wodą zdrojową.
Data: 11/09/2007
Uzdrawialiśmy się lawirując (jako fauna) wśród różnorodnej flory.
Data: 11/09/2007
"Jeszcze po łyku, póki woda jest w kraniku..."
Data: 11/09/2007
Poza liczną florą podziwialiśmy mnóstwo posągów, próbując upodobnić się do niektórych z nich.
Data: 11/09/2007
Uzdrowienie nie każdemu posłużyło...
Data: 11/09/2007
Grzegorz w trakcie wykonywania czynności bliżej nieokreślonej, noszącej jednakże znamiona lubieżności.
Data: 11/09/2007
Tomek w trakcie uwieczniania Grzegorza.
Data: 11/09/2007
Grzegorz uwieczniony przez Tomka. Wszelkie podobieństwo figury po prawej do Grzegorza jest niezamierzone i przypadkowe.
Data: 11/09/2007
A my spokojnie popijamy sobie dalej.
Data: 11/09/2007
Hmmm, czyżby ta woda była woda ognistą ?
Data: 11/09/2007
Kolejna próba zrobienia ostrego zdjęcia była równie nieudana jak poprzednia.
Data: 11/09/2007
Niestety flora (mimo wielu prób) nie dała się ostro sfotografować.
Data: 11/09/2007
Za to tabliczka oznajmiająca wysadzenie rośliny w 1948 roku wyszła znakomicie.
Data: 11/09/2007
Paweł kontemplujący swą wodę.
Data: 11/09/2007
Zrozumiałe zainteresowanie Pawła wzbudziło stoisko z literatura dziecięcą. Mały Wiktorek z pewnością dostanie zestaw bajek regionalnych.
Data: 11/09/2007
Wreszcie dołączył do nas Piotr, którego absencja była spowodowana potrzebą opróżnienia pęcherza. Teraz mógł go ponownie napełnić, do czego przystąpił z dużym animuszem.
Data: 11/09/2007
Piotr miał wiele do nadrobienia, aby stać się uzdrowionym na równi z nami.
Data: 11/09/2007
Na końcu wymieniliśmy kilka fachowych uwag o barwie, zapachu i smaku spożywanej wody.
Data: 11/09/2007
Dłuższą chwilę oczekiwaliśmy przed pijalnią na Piotra, który jak to każda kobieta nie mógł zdecydować co zakupić jako pamiątkę z Nałęczowa.
Data: 11/09/2007
Właściwie zdjęcie jest podpisane.
Data: 11/09/2007
Wiewiórka. Nic dodać, nic ująć.
Data: 11/09/2007
Nasze Drogie Panie musiały dłuższą chwilę spedzić wśród kamieni szlachetnych, oraz jarmarcznych ozdóbek.
Data: 11/09/2007
Zdjęcie uwieczniające pijalnię na tle jeziora.
Data: 11/09/2007
Zupełnie bezsensowna fotka ukazująca współczesne (czyli brzydkie) rzeźby nieśmiało wyglądające zza pnia zasłaniającego większość krajobrazu.
Data: 11/09/2007
Nasza Grupa uwieczniona od najładniejszej strony, dziarsko maszerująca do wyjścia.
Data: 11/09/2007
Jako, że poza parkiem zdrojowym nie zauważyliśmy w Nałęczowie niczego ciekawego zapakowaliśmy się do samochodu.
Data: 11/09/2007
Ostatnim celem naszej wyprawy były ruiny zamku w Janowcu.
Data: 11/09/2007
Po drodze do zamku Tomek dokonuje zmiany bielizny.
Data: 11/09/2007
Zamek bez drogi dojazdowej.
Data: 11/09/2007
Zamek z drogą dojazdową.
Data: 11/09/2007
Badziewne malowidła ewidentnie szpecące pozostałe ruiny.
Data: 11/09/2007
Most z zawartością.
Data: 11/09/2007
Zbliżenie na zawartość mostu.
Data: 11/09/2007
Wewnętrzny dziedziniec zamkowy, na którym w lecie odbywają się turnieje rycerskie.
Data: 11/09/2007
Bardziej zrujnowana strona zamku.
Data: 11/09/2007
Zbliżenie na wyżej wymienioną stronę.
Data: 11/09/2007
Nasza Grupa przemykająca na tle tej samej strony.
Data: 11/09/2007
Zdjęcie całej naszej Grupy podczas dewastowania resztek i tak już zdewastowanego muru.
Data: 11/09/2007
Kolejne fragmenty zamku skrupulatnie udokumentowane.
Data: 11/09/2007
Inne ujęcie wielokrotnie już fotografowanej ściany.
Data: 11/09/2007
Kolejny fragment murów, który nie zmieścił się na poprzednich zdjęciach.
Data: 11/09/2007
Po dokładnym zbadaniu dziedzińca udaliśmy się do odbudowanej części zamku, aby zwiedzić otwarte tam muzeum.
Data: 11/09/2007
Grzegorz i jego Zbroja.
Data: 11/09/2007
Piotr i jego fascynacja szafą.
Data: 11/09/2007
Dobieranie szat do obiadu.
Data: 11/09/2007
Paweł również znalazł pasujący na niego rozmiar.
Data: 11/09/2007
Paweł długo nie mógł rozstać się ze swą kreacją.
Data: 11/09/2007
Grześ najwięcej uwagi poświęcił makietom zamkowym.
Data: 11/09/2007
A makiet było kilka (dokładnie trzy), z różnych okresów rozwoju Janowca.
Data: 11/09/2007
Dla Naszych Drogich Czytelników uwieczniliśmy wszystkie trzy makiety.
Data: 11/09/2007
I ostatnie z misternych podobieństw zamku o skali ujemnej.
Data: 11/09/2007
Talerze na tle trochę zagubionego Pawła.
Data: 11/09/2007
Zamek w Janowcu w okresie swojej świetności.